środa, 22 lipca 2015

Nieba innych światów

Parafrazując pierwszą polską encyklopedię - niebo jakie jest, każdy w nocy widzi. Ale czy na pewno? Dzięki wirtualnemu planetarium Space Engine możliwe jest symulowanie całych układów słonecznych - tak naszego, jak i całego mrowia proceduralnie generowanych. Zapraszam na małą wycieczkę po niebach obcych światów!

Kliknięcie na obrazek wyświetla jego pełnowymiarową wersję. Widok na dzień wczorajszy - 21 VII 2015.


Na pierwszy ogień - Merkury. Aktualnie Ziemia i Wenus znajdują się po przeciwnej stronie Słońca - przez co za dnia nikną w blasku naszej gwiazdy. Ale za to gdy Słońce skrywa się za horyzontem, świecą jaśniej od gwiazd. Wenus obserwowana z Merkurego ma jasność do -7.7, podczas gdy Ziemia i Księżyc -5 i -1.2. Oznacza to, że nasz niepozorny satelita dla hipotetycznych merkurian tylko nieznacznie ustępowałby Syriuszowi - najjaśniejszej gwieździe naszego nieba.


Obserwacja czegokolwiek z powierzchni Wenus jest mocno utrudniona. Pomijam tutaj piekielne temperatury, żrące deszcze i miażdżące wszystko ciśnienie. Problemem są przede wszystkim gęste chmury, całkowicie zasłaniające niebo. Jeśli jednak wzniesiemy się w górne warstwy atmosfery, będziemy mogli oglądać najjaśniejszy z obiektów - układ podwójny Ziemia-Księżyc. Posiadając jasność -6.6 Błękitna Planeta świeci jaśniej niż Wenus na naszym niebie. Ziemia nie posiada co prawda odbijających większość światła gęstych chmur - ale za to z perspektywy wenusjan prawie zawsze jest w pełni, podczas gdy widziana z Ziemi Wenus prawie zawsze ma postać sierpa.


Fobos obiega Marsa po bardzo ciasnej orbicie - zaledwie 9000 kilometrów ponad powierzchnią Czerwonej Planety. Mars wypełnia prawie jedną czwartą nieboskłonu. Dla porównania - Ziemia widziana z Księżyca jest "zaledwie" cztery razy większa od Księżyca w pełni.


Widziane sponad chmur Jowisza księżyce galilejskie niestety nie porażają - najbliższa Io byłaby jedynie nieco większa od Księżyca, a położone dalej satelity widać byłoby tylko jako jaśniejsze punkty...


...co innego natomiast z powierzchni któregoś z nich. Na niebie najbliższego - Io - Jowisz jest 38 razy większy od naszego Księżyca. Można również obserwować cztery małe, wewnętrzne satelity gazowego olbrzyma, krążące w obrębie orbity Io.


I wisienka na szczycie dzisiejszego tortu - Saturn widziany z powierzchni Mimasa. Wbrew pozorom, większość księżyców Saturna to kiepskie miejsca do obserwacji pierścieni - potężna grawitacja gazowego olbrzyma "zmusza" satelity do orbitowania w płaszczyźnie pierścieni. W zamian za to, obserwator na skierowanej ku Saturnowi stronie Mimasa może podziwiać taniec pozostałych księżyców, wliczając w to cienie rzucane przez nie na szczytową warstwę chmur.

poniedziałek, 20 lipca 2015

piątek, 17 lipca 2015

Poza Horyzontem

Muszę przyznać, że pozytywnie się zaskoczyłem. Internet nie zawiódł, podobnie media, dzięki czemu New Horizons otrzymał na tyle dużo "czasu antenowego" żeby zaistnieć w powszechnej świadomości. Oby trend się utrzymał także i dla przyszłych misji.

My Ciebie też! <3
Gdy piszę te słowa sonda oddala się od Plutona. Czy oznacza to koniec przygody? W żadnym wypadku! Można powiedzieć, że odyseja małej, dzielnej maszynki jest dopiero na półmetku.

W 2011 roku NASA rozpoczęła poszukiwania obiektów pasa Kuipera, które mogłyby stać się następnymi celami New Horizons. Kryteria wyboru były ostre - obiekty musiały się znajdować na linii lotu sondy, a ewentualne korekty kursu ograniczał zapas znajdującego się na pokładzie paliwa. Dodatkowo, poszukiwano ciał niebieskich o określonych parametrach - średnicy powyżej 50 kilometrów, neutralnym kolorze oraz posiadających satelity.
Artystyczna wizja potencjalnego celu New Horizons
(źródło: NASA)
 Udało się znaleźć aż dwa potencjalne cele - 2014 MU69 i 2014 PN70. Pierwszy z nich ma średnicę 30-45 kilometrów i wymaga stosunkowo niewielkiej korekty kursu, co oznacza, że pozostaje więcej paliwa na wybór kierunku kolejnego celu. Drugi obiekt jest znacznie większy (35-120 kilometrów), ale dotarcie do niego byłoby dla sondy bardziej kosztowne. Ostateczna decyzja ma zostać podjęta w sierpniu, a sam przelot może mieć miejsce do 2020 roku.
2014 MU69 w obiektywie Teleskopu Hubble'a.
Fotografie wykonano w odstępach dziesięciuminutowych.
(źródło: NASA)
Czego możemy się spodziewać? Wszystko zależy od odległości, w której dojdzie do zbliżenia. Obiektyw LORRI jest małym cudem techniki, co pokazały pierwsze zdjęcia Plutona. Niestety, nawet on ma swoje ograniczenia - co widać opublikowanym wczoraj na zdjęciu Hydry - jednego z pomniejszych satelitów Plutona...
źródło: NASA
Pozostaje trzymać kciuki!

środa, 15 lipca 2015

Portret rodzinny: Pluton

Długa podróż New Horizons do układu Plutona dobiegła końca. Mała dzielna sonda przemknęła koło najdalszej planety najdłużej znanej planety karłowatej znajdującej się poza orbitą Neptuna i pomknęła dalej, w nieznane.

W chwili gdy piszę te słowa nie mamy jeszcze zdjęć z samego przelotu - warto jednak poświęcić chwilę na przypomnienie sobie, jak bardzo zmieniał się wizerunek Plutona w obiektywie New Horizons:





Dla porządku - to akurat Charon ;)



 Więcej fotografii do obejrzenia na stronie NASA.

wtorek, 14 lipca 2015

New Horizons w Kerbal Space Program

Astronom i youtuber Scott Manley postanowił odtworzyć sondę New Horizons w Kerbal Space Program. Jak wyszło? Zobaczcie sami:


Pozostaje nam tylko czekać na zdjęcia z prawdziwego przelotu! :)

poniedziałek, 13 lipca 2015

Pośród fal Krakena

Jak podaje należące do NASA Centrum Badawcze im. Johna Glenna, projekt Titan Submarine, zakładający posłanie na największy księżyc Saturna automatycznego statku badawczego, przeszedł do drugiej fazy prac koncepcyjnych. Oznacza to przyznanie zespołowi dodatkowych funduszy - oraz stanowi pierwszy krok na drodze do faktycznej realizacji tej idei.


Miejsce lądowania sondy Huygens
(źródło: NASA)
Tytan jest chyba najdziwniejszym z księżyców naszego układu. Pokryty gęstą atmosferą i oceanami węglowodorów, jest równocześnie obcy i stosunkowo podobny do Ziemi. Nie dziwi więc, że ponad dekadę temu stał się pierwszym obiektem odwiedzonym przez lądownik poza orbitą Marsa. Pójście za ciosem wydaje się być naturalną kontynuacją misji Huygensa.

Morza Tytana znacznie różnią się od ziemskich - przy temperaturze -179,5 stopnia Celsjusza, wypełnia je nie woda, lecz mieszanina węglowodorów. Zasilające je rzeki i strumienie żłobią powierzchnię księżyca, a wiatry układają nad ich brzegami piaszczyste wydmy. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze ciśnienie, o prawie połowę większe niż na Ziemi. Zbudowanie urządzenia zdolnego do funkcjonowania w takich warunkach to wyzwanie pod praktycznie każdym względem - w żadnym wypadku jednak nie niemożliwe.

Celem Titan Submarine ma być Kraken Mare - największy zbiornik na powierzchni satelity. Rozciąga się on na powierzchni 400 000 kilometrów kwadratowych, pięciokrotnie większej od amerykańskiego jeziora Superior i porównywalnej z Morzem Kaspijskim. Wedle założeń, Titan Submarine ma przebyć w ciągu 90 dni dystans 2000 kilometrów - bijąc na głowę wszystkie do tej pory stworzone przez ludzkość łaziki.


Kraken Mare (źródło: NASA)
Sonda ma być zasilana przez radioizotopowy generator elektryczny - źródło z powodzeniem używane we wszystkich misjach w dalsze zakamarki układu słonecznego. Ciepło rozpadających się pierwiastków promieniotwórczych ma również utrzymywać odpowiednią temperaturę znajdujących się na pokładzie urządzeń - sonarów, kamer oraz próbników, badających skład morza i jego dna.

Pierwsza faza prac polegała na opracowaniu projektu statku; druga faza ma zająć się kwestią potrzebnych materiałów oraz ich zachowania w skrajnie niskich temperaturach. Problemem jest również kwestia komunikacji z Ziemią - silna antena mogłaby łatwo ulec uszkodzeniu, więc brane jest pod uwagę wykorzystanie tandemu orbiter-lądownik na wzór misji Cassini-Huygens.

Steven Oleson, szef zespołu, twierdzi że sonda mogłaby wylądować (wodować? węglowodować?) na Tytanie już za dwie, trzy dekady. Pozostaje nam tylko trzymać kciuki i liczyć, że nie podzieli ona losu innych ambitnych projektów, odłożonych ad acta z przyczyn finansowych - takich jak chociażby Jupiter Icy Moons Orbiter.
Refleks słoneczny w morzach Tytana (źródło: NASA)
Po więcej informacji zapraszam pod poniższe linki:

piątek, 10 lipca 2015

Marynarz czarnego oceanu

Cofnijmy się o równo pół wieku w przyszłość - do połowy lipca 1965 roku. Ludzkość stawia swoje pierwsze kroki w mrocznej pustce kosmosu. Praktycznie każdy kolejny lot ustanawia nowy rekord. Jedną z takich misji był pierwszy przelot w pobliżu Marsa, dokonany przez bezzałogową sondę Mariner 4.
Mariner 4 (źródło: NASA)
Mały i niepozorny (zaledwie 250 kilogramów - ponad osiem razy lżejszy od Mars Reconnaisance Orbiter), Mariner 4 jedynie przemknął w odległości niespełna 10 000 kilometrów od czerwonej planety, po czym pomknął z powrotem w przestrzeń międzyplanetarną. Przesłane przez niego zdjęcia i pomiary stały się fundamentem naszych późniejszych badań.
źródło: NASA
Czarno-białe, niewyraźne obrazy raz na zawsze zniszczyły wizję tętniącego życiem Marsa. Inteligentnych sąsiadów z czerwonej planety zastąpili przybysze z odleglejszych światów, przekształcając naszą wizję życia w kosmosie - a wraz z tym fantastykę naukową. Obcego, ale jednak podobnego do Ziemi Marsa z "Kronik Marsjańskich" Ray'a Bradbury'ego zastąpiło jałowe pustkowie "Marsjanina" Andy'ego Weira.

Porównując niewyraźne, czarno-białe zdjęcia Marinera z coraz bardziej szczegółowymi obrazami New Horizons widać kolosalny postęp, jakiego dokonaliśmy przez ostatnie pół wieku. W 1965 po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć położony poza orbitą Ziemi świat. W 2015 po raz pierwszy zobaczymy powierzchnię Plutona. Gdzie będziemy w lipcu 2065 roku?
Projekt Dedal - bezzałogowa sonda międzygwiezdna o napędzie atomowym (źródło: Wikimedia Commons)

czwartek, 9 lipca 2015

Wpis pierwszy

Witam wszystkich!

Założenie bloga to decyzja prosta i szybka. Trochę więcej wysiłku kosztuje ustawienie go tak, żeby dało się na niego patrzeć. Najwięcej trzeba włożyć w to, żeby było po co do niego zaglądać. Challenge accepted.

O czym będę tutaj pisał? Jak sama nazwa wskazuje, o gwiazdach. No, nie tylko o nich oczywiście - planety, sondy, statki kosmiczne, astronomowie i kosmonauci - wszystko to (i wiele więcej) powinno mieć swoje miejsce na kartach Dzienników Gwiazdowych.

Zaczerpnięty z kart Lema tytuł zobowiązuje do szerokiej perspektywy. Kosmos nie powinien być jedynie domeną wąskiego grona zapaleńców i specjalistów. Fantastyka, gry komputerowe i filmy również będą miały tu swoje miejsce.

A więc - zapraszam do lektury i komentowania! Aktualizacje planuję umieszczać regularnie, przynajmniej trzykrotnie; w poniedziałki, środy i piątki. Rzecz jasna, jeśli tylko znajdzie się więcej tematów (i czasu, by je opisać), częstotliwość może ulec zwiększeniu. :)

środa, 8 lipca 2015

Horyzont

Za niespełna tydzień sonda New Horizons przemknie poprzez układ Plutona. Stanie się tym samym pierwszym gościem tego lodowego świata od momentu jego odkrycia w 1930 roku.
Pluton w obiektywie instrumentu LORRI, 7 VII 2015 (źródło: NASA)
Niewyraźna, rdzawa tarcza wygląda niepozornie - zwłaszcza w zestawieniu ze świetlistymi plamami Ceres. Wątpię, by media masowe poświęciły władcy podziemi chociaż połowę tej nikłej uwagi, którą dały bogini żniw. A szkoda, gdyż obydwie te misje są podobnie przełomowe.
Pluton i Charon 1 VII 2015 (źródło: NASA)
I nie chodzi mi tu nawet o znaczenie stricte naukowe. Czy Pluton posiada atmosferę, z czego jest zbudowany, jakie sekrety skrywa jego powierzchnia - ta wiedza jest niewątpliwie bezcenna. Ale równie ważny wydaje mnie się aspekt historyczny.
Niebo Plutona w wizji L. Calçady (źródło: Wikimedia 
Pół wieku temu Sputnik zapoczątkował erę pionierskich wypraw. Pierwsza orbita Ziemi, pierwsze lądowanie na Księzycu, pierwsze lądowania na Wenus i Marsie, przelot Pioneerów i Voyagerów obok gazowych olbrzymów, zejście Huygensa w otchłań atmosfery Tytana, pościg Rosetty-Philae za kometą, wreszcie w tym roku Ceres i Pluton. Kończą się miejsca do "odwiedzenia" po raz pierwszy. Coś się kończy, coś zaczyna.
sonda New Horizons (źródło: NASA)
Co dokładnie? Czas pokaże.